wtorek, 28 września 2010

Calm Palm Vapor - Morning Pacific


W Chicago mieszka wielu Polaków, ale nigdy bym nie przypuszczał, że mają oni duży wpływ na tamtejszą scenę muzyczną. Ale za to jestem pewien, że Telekomunikacja Polska to nie jest firma przyjazna klientom.

poniedziałek, 27 września 2010

Witajcie, Witajcie, Witajcie! Everybody!
(no może nie wszyscy, bo nie wszystkich lubię.. tych których lubię  mogą czuć się pozdrowieni. 

Po dość długiej przerwie powracamy, z nową siłą, z nową kolorowszą energią, z nowym arsenałem dziwnych metafor, z przepełnioną wyobraźnią od nowych głupich/mądrych pomysłów, pełne przepony śmiechu, oczy zapełnione obrazami, włosy najeżone wspomnieniami, odciski świadczące o aktywnym trybie chodzenia, podrapane ręce mówiące jak to jest, gdy się ma kota albo bawi się blachą. Multum multum, multoidalny system preferencji postowych został aktualizowany. Ale admin jeszcze idzie, czeka aż jesień się trochę zadomowi i wtedy wystrzeli ze słoneczno-letniej procy pełno gorących kamieni z nad Dunaju.

Let's do it! Jak to mawiał Al Bundy.


Szczerze mówiąc miałem dzisiaj taki pomysł, aby poświęcić ten post, nie do końca oczywiście tylko jego przedmowę, na tak zacny i śmieszny, a zarazem poważny temat jakim jest różnorodność nazwiskowa plemion z nad Wisły. Lecz w obawie przed agresją i wściekłością pewnych osób, których z pewnością nazwiska zamieściłbym tutaj, chyba zaprzestanę.. Choć tak mnie kusi zamieścić tutaj jedno, które od początku, gdy go tylko usłyszałem, wywołuje u mnie śmiech, a od pewnego momentu również pewną dozę wkurzenia na nosiciela tegoż oto nazwiska. No nic, uwidzomy.

Więc teraz muszę poszukać pomysłu na coś innego.. Gdyby to było lato post miał by nazwę "Wakacje przysłonięte chmurami cz. 9438789" z racji tego, że pada już dłuższy czas. Ale jest jesień, a tu deszcz to norma jak chleb na śniadanie w Polsce, płatki w USA, rogalik z kawą we Francji, makaron we Włoszech, czy gulasz na Węgrzech. Chyba, że zrobić coś takiego.. Pomysł zupełnie nie pasujący do tekstu, ale opowiem go, jak podczas lata deszcz powinien być mało spotykany, tak niby podczas jesieni słońce. Więc może zrobiłbym tak, że w każdy czas jesieni, gdy słońce będzie się utrzymywać dłużej niż dwa dni to można zamieszczać posty związane z jesienią i proponować muzykę tematycznie odpowiadającą tej porze roku, bądź kojarzącą się komuś z tym właśnie stanem pogody. A tytuł mógłby być takowy, "Lato-deszcze.Jesień-słońce. Rachunki wyrównane!". To taka luźna propozycja, może ktoś ma lepszą, zapraszam do dyskusji, adresy poczty internetowej są chyba do zinfiltrowania na blogu, więc pisać.

Mogę również napisać o niczym nadzwyczajnym.. jak bezsilność pasterzy na kiepskie plony wełny owczej. Dobre? Nie będzie w ferie czy na święta ciepłych bamboszy, skarpet czy swędzących swetrów albo co gorsza kaleson.. Nie wiem jak górale mogą w tym chodzić. Czy też filozoficzne rozmyślania nad istotą i funkcją kolczugi, podejście obiektywne i subiektywne. (przyp. aut. kolczuga-sweter z kapturem w kolorze szarym, materiał włóczkowy.) Bądź też czemu znana i lubiana (przeze mnie też) sieć komórkowa pozwoliła sobie na awarię techniczną Hulbuj pewnej funkcji, która była dla mnie bardzo ważna.. Pytam się dlaczego?! Jak tak można ignorować klientów? Jak można ich tak nie szanować? To jest skandaliczne zachowanie! Dla mnie ta możliwość była bardzo ważna, spróbuję teraz jeszcze raz ją włączyć.. Uwaga.. No i cholera kupa! Drogi operatorze, serdecznie dziękuje!!

Wszystko może się odnosić do jednego, do wszystkiego bądź równie dobrze do niczego. Ja osobiście nie widzę żadnego związku wstępu do tego, co Wam pokaże. Jeśli ktoś się dopatrzy czegokolwiek, pisać, pisać, pisać!

Otóż poczytajcie mnie, gdyż mam coś do powiedzenia.

Zespół ten poznałem kawałek czasu temu, dzięki jednej piosence, która zawieruszyła się pomiędzy setkami mocnych metalowych wielorybów grania. Jedna piosenka, a dała czadu. Pośród tych wszystkich mrocznych cieni, on błyszczał. Błyszczał jak iskierka szczęścia w brązowych oczach, mocno i wyraźnie. Zdobycie większej ilosci piosenek autorstwa tego zespołu graniczyło z cudem, ledwie trzy na cały internet! Toż to kpina.. Nie lepiej jest i teraz, lecz pojawiło się kilka artykułów o tej grupie, choćby na onet.pl. To już coś, tam też jest do odsłuchania piękna ballada. Z historii tego zespołu nie powiem Wam nic więcej co możecie wyczytać na wcześniej wspomnianym portalu. Fałkiewicz Band, krakowska grupa pod przewodnictwem Michała Fałkiewicza. Rok 2004 był ogólnie do d..., ale Fałkiewicz wziął się w garść i postanowił zagrać na Studenckim Festiwalu Piosenki, lecz miał pewien problem. Sam umiał tylko śpiewać i trochę grać na gitarze, znał 3 akordy. Więc poszukał sobie kompanów do dudnienia i wkurzania sąsiadów. Dzięki Przemkowi Drużkowskiemu, gitarzyście, który swą wiedzą dzieli się z Michałem w selekcji zdolnych i odpowiednich ludzi do zespołu. Znalazł. Nadszedł czas festiwal, przeszli jak burza, finał, wyróżnienie, super! Fałkiewicz Band to ciekawe i świetne rockowe aranżacje, jak choćby utwór "Przepraszam". Podobno również czuć trochę popem ale ja się nie dowąchałem, może przez to, że moje menu restauracji Fałkiewicz Band ogranicza się do 3 przystawek, danie główne jeszcze nie jest w karcie. Arcyromantyczna, piękna, wspaniała, poezja poezji, tekst godny poety. Sądzę, że był wtedy zakochany, gdy ją pisał. Zakochani słuchajcie jej! Fałkiewicz Band-Cień. Często koncertuje w Krakowie, tam najprędzej można spotkać się z jego koncertem.

Dla mnie wspaniałe, genialne, znakomite. Głos przejedyny, oby go coś nie zjadło bo trzymam za nich kciuki, niech coś wydadzą, niech oczyszczą tą zagnojoną scenę muzyczną z chłamu. Porównałbym go do Marka Trandy, lecz on sławi się tylko jedną piosenką, choć też wielce udaną, a Fałkiewicz ma aż 3!!!!!!!!!!

Polecam bardzo. A piosenka jaką Was zaszczycę to "Przepraszam"

Wsłuchajcie się..

Fałkiewicz Band - Przepraszam.



Skala ocen, za te 3 piosenki. 7/10.

Pozdrawiam, Bazile.

poniedziałek, 13 września 2010

COCTAIL PARTY - SIERPIEŃ


Efekt coctail party - zjawisko to umożliwia skupienie się na jednym sygnale wyodrębnionym w środowisku akustycznym, przy zachowaniu możliwości odbioru pozostałych dźwięków pochodzących z wielu źródeł o różnej lokalizacji.


-Dzień dobry Bazile.
-Witam.
-Z racji tego, iż trochę opierdzielacie się z wstawieniem Coctail Party, muszę zapytać w imieniu rzeszy wyczekujących, dlaczego?
-Mam świetną wymówkę, a raczej usprawiedliwienie dla tej sprawy. Otóż chciałbym uspokoić wszystkich, którzy od 1 września dniami i nocami siedzieli na stronie i czekali na cokolwiek. Chodzi o to, że były pewne problemy natury technologicznej, których mimo najszczerszych chęci przeskoczyć nie zdołał administartor ani nawet ja.
-Można Wam wierzyć?
-Oczywiście. Nam tak.
-Uspokoiłeś trochę wszystkich. Przeczytano w Twoim opisie osoby, że masz kota szalonookiego. Czy jest on równie szalony jak Moody z HP?
-O tak, kot mój sierści koloru mrocznej, demonicznej czerni ma oczy równie szalone jak ten autor. Gdybyście je widzieli; zajmują 2/3 jego niewielkiej główki. Zielone i nieprzeniknione, aż czasami się boję w nie patrzeć, bo wydaje mi się, że chce mnie zjeść..
-Co lubisz?
- hmm.. wiele rzeczy, lubię ogórki, paprykę i takie tam, ale najbardziej lubię kogoś, myślę, że z łatwością ten ktoś domyśli się, co insynuuje.
-To będzie ten Coctail Party czy nie?
-Oczywiście! Przepraszamy za opóźnienie.

sobota, 11 września 2010

Ściany..


Hej! hej! he! hej!

Brakuje mi tego.. Brakuje mi jej.. Jestem uzależniony.. Nie tylko ja, pewnie 5 mld ludzi jest w równie wielkim nałogu co ja.. Chyba, że na Arktyce.. Wiecie o czym mówię?

O słońcu i witaminie D, przez ostatni tydzień nie widziałem jego ani jej. Schowali się? Zniknęli? Czy może ktoś ich ukradł? Nieważne... Ale to nie zmienia faktu, że go potrzeba. I dlatego wysuwam tutaj prośbę, żądanie?! By pewnego weekendu to słońce wynagrodziło te swe lenistwo i naprawdę sprawiło przyjemność. Obiecujesz? No, trzymam za słowo.

I tak wyrzuciłem to z siebie, jest mi lżej, naprawdę.

Siedzi i patrzy. Siedzi w przedpokoju i patrzy. Siedzi w przedpokoju i patrzy na ścianę. Siedzi w przedpokoju i patrzy na ścianę obitą ciemnym bordowym materiałem. Siedzi w przedpokoju i patrzy na ścianę obitą ciemnym, bordowym materiałem i coś mu się nie podoba. Siedzi w przedpokoju i patrzy na ścianę obitą ciemnym bordowym materiałem i coś mu się nie podoba, więc warczy. Siedzi w przedpokoju na swych czterech łapach i patrzy na ścianę obitą ciemnym, bordowym materiałem i coś mu się nie podoba, więc warczy.

Kto taki? Ma coś z Chucka Norrisa, nawet wiele ich łączy, np. tylko on przeżył holocaust. Tylko Chuck przesuwa ściany siłą woli. Tylko Chuck jest najodważniejszy z odważnych. Tylko Chuck ma to, czego nie mają inni. Ten spryt, finezję, urok osobisty, nienaganne uzębienie, gust w dobieraniu zapachu ciała, tutaj rządzą akcenty pochodzące prosto z natury. Intuicje w wyczuwaniu niebezpieczeństwa. Potrafi ponieść za sobą tłumy. Oddany przyjaciel. Przystojny, pociągający, niejednej zawrócił w głowie, niejedną porzucił, niejedną kochał. Twardy charakter. Wąsy dodają mu powagi, czarne włosy atrakcyjności, silne nogi czynią z niego świetnego biegacza, sylwetka atlety, szybki, gibki, wytrzymały. Spryt ma po matce, urok po ojcu, reszta to cechy nabyte. Przedstawiając Wam pokrótce tą arcyciekawą postać, z pewnością go polubiliście. Ja od razu. 

Mowa tutaj nie o kim innym jak o Chucku. Jest to pies rasy kundel, a jak powszechnie wiadomo to najmądrzejsza rasa psów. Ta początkowa historia jest autentyczna, Chuck wpatruje się w ścianę i warczy cicho. Swoją drogą ciekawe to jest, czy on coś tam widzi? Czy po prostu coś mu się ubzdurało i poprzestawiało w głowie od naturalnych zapachów, od zaznaczania mojego samochodu czy wylegiwania się na kanapie. Poznałem tego zwierzaka dwa lata temu, od razu się polubiliśmy.. To nic, że przede mną uciekał, gdy chciałem go pogłaskać, przy tym szczekając na mnie niemiłosiernie, jakbym chciał co najmniej okraść dom, bądź co według niego mogło być najprawdopodobniejsze, że krzywdę mu zrobię. Z nieufności do mnie i mojego samochodu, została tylko ta do samochodu. Wszystkie koła i tak są mokre. Tutaj mi się coś przypomniało i nie mogę się powstrzymać od śmiechu.. 

Dzięki Chuckowi chciałem Was naprowadzić na Toruńską formację zwaną fonicznie podobnie do imienia tego psa i mistrza kopniaka z półobrotu; zespół ten nosi nazwę Czaqu. Ich początki sięgają 2001 roku, gdy po przypadkowym spotkaniu w klubie Skipczaka i Walczaka postanowili założyć kapelę. Brali udział w wielu festiwalach, konkursach, przeglądach, gdzie zostawali laureatami. 2003 rok okazał się szczęśliwy, wtedy został wydany ich pierwszy album "Inność". Pierwszego maja 2009 roku ukazała się druga płyta, "Pachnie Powietrzem".

Gdy pierwszy raz został mi puszczony utwór należący do Czaqu, byłem pod wrażeniem tak wielkim jak tort weselny. Ostre rockowe brzmienie, nietuzinkowy głos wokalisty, melodyjność przeplatająca się poprzez zgrzyt strun i brzęk, brzdęk perkusji. Ciekawą również stroną są teksty, naprawdę takie z przesłaniem, ktoś tam chyba wkłada w to trochę więcej serca i zaangażowania. Ja zacząłem od dwóch piosenek, "Inność" i "Gdy Cię zobaczę". Wszystkie naprawdę zdezelowały mnie, wywaliły każdą kiepską rzecz jaka zaprzątała mi głowę, zrobiły takie powodziowe oczyszczenie koryta rzeki mego umysłu muzycznego. Romantyczna i zmysłowa, "Gdy Cię zobaczę". Ostra i nieprzewidywalna, "Inność".

Określę to tak, chciałbym iść na ich koncert. Chciałbym poczuć ich energię na żywo.

Utwór jaki Wam pokażę całkowicie pasuje do sytuacji związanej z drugim głównym bohaterem, Chuck i jego Inność..


Ocena według mej skali: 6 2/3 / 10

Pozdrawiam pastwiąc się przy okazji nad talerzem rozmaitości. Bazile.

środa, 1 września 2010

Bad things.

Siema!

Zastanawialiście się kiedyś, jaka jest granica pomiędzy człowiekiem dobrym, a złym? Jak wiele trzeba zrobić rzeczy, które są sprzeczne z ogólnie przyjętymi normami społecznymi? Kiedy tak naprawdę zostaje się tym złym? Czy to kwestia nabyta czy wrodzona? Albo jakie rzeczy należy zrobić, aby zasłużyć na miano "ZŁEGO"?

Ciekawym przykładem jest Hannibal Leckter, postać kojarząca mi się z rzeczami niedobrymi, brzydkimi i masakrycznymi. No bo któż zjada sobie oprawców swojej siostrzyczki? Można to inaczej rozwiązać. Rozumiem, zemsta w najstraszliwszym znaczeniu tego słowa. Z pewnością wielu pałało kiedyś chęcią zemsty w mniejszym bądź większym znaczeniu. Ale on to chyba osiągnął szczyt, wzniósł się na wyżyny mrocznej fantazji. I tutaj pojawia się pytanie: czy tak musiało być? Czy musiał powyrzynać tych skurczybyków? W okolicznościach wojny, człowieczeństwo i moralność są tylko zaletą nielicznych. Tak jak w książkach, wspomnieniach z czasów II wojny światowej Borowskiego, Edelmana wszystko jest idealnie przedstawione.. przetrwa silniejszy.

Zwróćmy uwagę, że Hannibal był dzieciątkiem, albo już mężczyzną, gdyż odpowiedzialnie opiekował się swoją młodszą siostrą i gdyby nie powstańcy i ich zaćmienie głodem mogłoby się to potoczyć  zupełnie inaczej.. Ale nie potoczyło, siostra stała się daniem głównym dla tych wygłodniałych żołnierzyków; co młody Leckter robił nie będę wspominał. I tak sobie myślę, że gdyby nie to wydarzenie, to on mógłby być "dobry"? Zdecydowanie ten tragiczny incydent wpłynął na niego tak, a nie inaczej. Stwarzając bestię pragnącą zemsty i śmierci tych oprawców. No, ale nieważne..

Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym Wam opowiedzieć, nie wiem czy to jest dzieło "złe" same z siebie czy też przez to, że tworzyli ją "źli" ludzie. Przecież ten wokalista wcale nie jest zły, powiedziałbym nawet, że jego growling jest przedni, ale to, co wyczynia w tym zespole to porażka. Chester Bennington ze swoim nowym/drugim zespołem Dead by Sunrise.. Powiem tyle, ZŁO WCIELONE!

Posłuchajcie.



Oby jego nowy projekt z Linkin Park był lepszy, bo po Minutes to Midnight poprzeczka wisi bardzo nisko. 

Pozdrawiam w płaszczu przeciwdeszczowym, Bazile.