poniedziałek, 28 lutego 2011

Nikt nie rozumie perskich kotów


Nikt nie rozumie perskich kotów 
reż. Bahman Ghobadi 
Iran 2009

Music is my radar

Muzyka łagodzi obyczaje. Zdanie wypowiedziane kilkanaście wieków temu przez greckiego filozofa i myśliciela - Arystotelesa, nie sprawdza się we współczesnym Iranie, gdzie tworzenie muzyki uznawanej przez system za zakazaną, staje się powodem do prześladowań, aresztowań i eskalacji przemocy. Film Bahmana Ghobadiego wprowadza nas w świat irańskiego, muzycznego undergroundu niczym nie różniącego się od tych znanych na całym świecie miejsc, gdzie młodzi ludzie przelewają swe uczucia w dźwięki. Z tą tylko różnicą, że Wielki Brat ma ich ciągle na oku!  


poniedziałek, 21 lutego 2011

Radiohead - The King of Limbs


Radiohead - The King Of Limbs
2011

Ósmy album brytyjskiej legendy muzyki alternatywnej, tylko potwierdza fakt, że najlepszy zespół świata wciąż jest w znakomitej formie. The King of Limbs, podobnie jak przed dekadą Kid A, dzieli fanów i recenzentów na dwa skrajne obozy, ale argumenty jednych i drugich niechaj umilkną w dźwiękach wydobywających się z głośnika. Bo liczy się muzyka! A w jej tworzeniu Radiohead nie ma sobie równych.

wtorek, 8 lutego 2011

Wiosenne szachrajstwo


Jeszcze tydzień temu witaliśmy ranek z przekleństwami na ustach, gdy nasze śpiące oczy spoglądały za okno i co zastawały? To samo, co dzień wcześniej, tydzień i miesiąc temu. Zima pełną gębą. Aż tu nagle, niespodziewanie, zupełnie jak w przygodach Jakuba Wędrowycza, witamy dzień uśmiechem, gdy widzimy z jakim powodzeniem Słońce walczy z Panem Lodem. Poziom rtęci zachęca do założenia letniego stroju, ale nie dajmy się zwieść - taka temperatura Pana Celsjusza jest tylko w promieniach słonecznych. I co z tego,  że całe ciało pragnie tego ciepła. Współczuję tym, którzy mają teraz ferie zimowe pośrodku wiosny i chcieliby skorzystać z dobrodziejstw kurortów sportów zimowych. Lepiej się spieszcie, ta Pani ma serce gorące jak lawa i jest bezwzględna dla śniegu, zwłaszcza na stokach. Jedna rada dla zimowników: nie zwlekajcie, koniec jest bliski. Dla letników: cieszcie się, już się zaczęło.

Ten post jest okolicznościowy, może być o niczym albo o wszystkim. Zobaczymy.

Wiecie, ostatnio dużo czytuję. Opowiem Wam o takim zacnym artykule jaki przeczytałem w równie szanowanej prasie hobbystycznej. Jak ziemia szeroka i długa, jak ludzkość różnorodna, jak iloraz inteligencji różny, tak inne są zainteresowania jednostek. Tak np. ja - kolekcjonuję komiksy Philippe'a Chappuis pt. "Titeuf"; mam na razie dwa (wow!). Titeuf to mały chłopiec, który poznaje świat w naprawdę szalony sposób. Jeden komiks dostałem :) A drugi to sam sobie kupiłem, lecz pożyczyłem go komuś i nie pamiętam komu..

Skorzystam z okazji! Jeśli potencjalny posiadaczu mojego komiksu czytasz tego posta, to mi go oddaj!!!!!!!!!!!!!

Wracając do meritum sprawy, treść artykułu, która mnie tak bardzo zaintrygowała w tej niezwykłej prasie hobbystycznej jest naprawdę trafioną dziesiątką przez kulę armatnią. Otóż większość ludzi hodowało, bądź chciało hodować rybki akwariowe. Ja nie miałem inaczej, ale mi pozdychały. Nieważne... Więc posłuchajcie, patrzycie na takie piękne akwarium i co? Wspaniałe, o jakie ładne rybki, zameczek i koniec... A takie akwariowe państwo to nie inaczej jak satelita ZSRR, niby żyje sobie swoim życiem, a tak naprawdę jest tylko pionkiem zależnym od gracza. Tutaj gupiki sobie żyją swoim życiem, ale wielki brat patrzy, karmi, pielęgnuje, przyjmuje porody... Totalna ingerencja w życie prywatne "obywateli". 

Akwarystyka to ciężkie hobby, wymaga wielu godzin pracy i uwagi, nie tylko nad samą estetyką rybiego otoczenia, ale również nad zdrowiem gupików. Ale i tak zawsze każdy będzie się zachwycał rybkami, zameczkami i takie tam.. A najbardziej niedocenionym zajęciem jest utrzymanie flory w tym zbiorniku. Może się wydawać, że wystarczy wsadzić w piasek i koniec. Buba. Dzień nieuwagi i zamiast akwarium mamy kompostownik. Tak, tak zaglonienie to inaczej mutanty rozmnażające się błyskawicznie i czyhające tylko na odrobinę zaniedbania. Gdyby nie leśnictwo akwariowe, byłaby tylko pustynia zalana wodą. Docenimy te parki, zagajniki, lasy dębowe i sosnowe, paprocie; bez nich to tylko pusty wodnisty teren. Według znawców tematu prasy hobbystycznej, którą miałem przyjemność przeczytać, jest to nieprzynoszący korzyści biznes, ale jak to pasjonaci mają - wolą dopłacić do przyjemności, która sprawia im nie lada frajdę.

Podsumowując, oglądając kiedykolwiek jakieś akwarium, zainteresujcie się również florą, wynagrodzi to trud właścicielom włożonym w estetyczny wygląd ich "satelity".

Tak na marginesie, Król I Burger to nie jest odpowiednie miejsce na obiad..

Wartało by dodać tutaj jakieś pieśni, Grechuty? Zabili mi żółwia? SDM? Nieee ee...

Dodamy coś innego.. Na wiosenny przebłysk w sam raz.








Pozdrawiam, Bazile.