piątek, 30 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011: UTWORY


Akt III. Scena IVDwudziestka najciekawszych naszym zdaniem utworów 2011 roku. 

20. Smith Westerns - Weekend

Esencjonalna piosenka z ostatniego albumu amerykańskiego, glam-rockowego bandu. Takiego przeboju nie znaleźliśmy na Father, Son, Holy Ghost


19. James Blake - The Wilhelm Scream 

Nie z powodu Beyonce. Nie dlatego, że lubimy album James Blake. Ale za to, co w ciągu tych kilku minut, dzieje się w naszych uszach (pod warunkiem, że słuchamy na dobrej jakości słuchawkach). 


18. Washed Out - Soft

Patron chilwave'u pozostawił swoje dziecko trochę na boku, i podobnie jak Toro Y Moi nie przysyła tylko wakacyjnych pocztówek. Choć ta, tj. Soft, jak najbardziej przypomina nam o lecie.

Posłuchaj: Washed Out - Soft

17. The Diogenes Club - I Know You'll Bring Us Back

Czyli George Michael żyje i ma się dobrze, a plotki o jego zgonie to wymysł brytyjskich tabloidów. 


16. Radiohead - Staircase

Zarejestrowany w piwnicy, owoc sesji TKOL, z dodatkowym perkusistą, utwór Staircase to Radiohead, które lubię i szanuję. 


15. Atlas Sound - Terra Incognita

Bradford Cox na nieznanej ziemi, pozostawiony sam. Prosta i ujmująca piosenka z niemal magiczną drugą połową, gdzie do szczęścia wystarcza zwykłe: pa pa pa pa...


14. Neon Indian - Future Sick

Neonowy Indianin włącza przycisk z napisem future i zaraża nas swoją muzyką. 


13. Junior Boys - Banana Ripple

Junior Boys jeszcze nigdy nie było tak dyskotekowe. Ciemny pokój, żyletki i smutek musimy odłożyć w czasie. Chłopcy z Kanady chcą się bawić. 


12. Fleet Foxes - Grown Ocean

Kilogramy i hektolitry wyrzeczeń, tylko po to, by udowodnić sobie i innym, że Fleet Foxes z 2008 roku to nie był przypadek. Nie był. Naprawdę. 


11. Tim Hecker - Hatred Of Music I

Miało nie być w tym zestawieniu wątków ambientowo-dronowych, ale jak zostawić w szufladzie taki kawałek. Z kościoła w Islandii na 11 miejsce w naszym podsumowaniu. 


10. Friendly Fires - Pull Me Back to Earth

Największe tegoroczne zaskoczenie. W ogóle nie byłem przekonany do tego zespołu, debiutancki album nigdy mną nie zawładnął, ale po tym, co zaserwowali na sofomorze, zostaję ich fanem. Boysband'owe refreny wchodzą na parkiety. 


9. Feist - The Circle Married the Line

Ta pani gra we własnej lidze. 


8. Oneohtrix Point Never - Replica

Los Angeles. XXII wiek. W mieście żyją ludzie i androidy. Z głośników sączą się pojedyncze dźwięki fortepianu. Na liście Billboardu od dwudziestu lat króluje nieznany nikomu utwór Replica... Daniel Lopatin wyciska sok najwyższej jakości z reklamowych spotów z lat 80.


7. My Morning Jacket - Circuital

Jim James i spółka powrócili w tym roku z niezłym albumem, a tytułowa piosenka przenosi nas w czasy, gdy o My Morning Jacket mówili prawie wszyscy. 


6. Frank Ocean - Novacane

Może o The Weekend było najgłośniej, ale to Frank Ocean nagrał najlepszą tegoroczną zajawkę na pograniczu R&B/smooth. 


5. Gang Gang Dance - Glass Jar

Mistrzowie mieszania wszystkiego ze wszystkim, nie muszą mnie już przekonywać, że Wielkim zespołem są. I basta. Open'er Glass Jar - prawie 12-minutowe arcydzieło, od podstaw budujące w słuchaczu napięcie, które osiąga maximum na początku szóstej minuty. 


4. Real Estate - It's Real

Dzięki takim zespołom ciągle wierzę w scenę indie. Stadionowy zaśpiew w refrenie, gitary a 'la The Smiths i The Feelies oraz przebojowość, która aż kipi. Panowie wraz z drugim albumem Days wkroczyli do gitarowej ekstraklasy. 


3. Julian Lynch - Terra

Najniższy stopień podium zajmuje Julian Lynch. Ten muzyk, to obecnie jeden z moich ulubionych artystów przynależących do amerykańskiej sceny muzycznej. Śledzę jego karierę od samego początku i wiem, że najlepsze dopiero przed nim. Terra to kwintesencja stylu, jaki Lynch wypracował w ciągu niecałych czterech lat (od pojawienia się płytki Garden is Adventure). 


2. John Maus - Believer

Maus powrócił. Gruba warstwa syntezatorów, tłusty bas i baryton profesora filozofii na Uniwersytecie Hawajskim w Manoa - to wszystko daje kapitalny efekt w postaci singlowego Believer


1. Destroyer - Kaputt

Wykryto lekkie wahania, lecz teraz wiemy, że dobrze wybraliśmy. Dość rzadko się zresztą zdarza, aby piosenka, wydana na początku roku, tak długo trzymała człowieka w błogim zachwycie. Soft-rockowy klasyk, do którego za kilkadziesiąt lat będziemy wracać z łezką melancholii w oczach. Dan Bejar mógł się czuć wyczerpany i zrezygnowany, ale mamy nadzieję, iż Kaputt podniosło go na duchu. Najlepszy utwór 2011 według Sundown Syndrome. 

Posłuchaj: Destroyer - Kaputt

Dzięki za uwagę i pilnowanie. 

czwartek, 29 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011: UTWORY


AKT III. Scena III. Utwory z numerami  38-21.

38. Air France - It Feels Good To Be Around You


Szwedzkie Korallreven dość mocno mnie zawiodło, więc ten kraj kojarzył mi się w tym roku głównie dzięki nowej piosence Air France.

Posłuchaj: Air France - It Feels Good To Be Around You


37. Class Actress - Prove Me Wrong

Uwodząca Elizabeth Harper i jej wokal ociekający seksem w piosence Prove Me Wrong.

Posłuchaj: Class Actress - Prove Me Wrong

36. Beaumont - Midnight

Wieczory spędzane w barach i klubach z przypadkowymi partnerami kończą się różnie, ale nad ranem w uszach pozostają jedynie dźwięki Midnight

Posłuchaj: Beaumont - Midnight

35. Panda Bear - Last Night at the Jetty

Misie Panda to urocze stworzenia. Pod ochroną! Noah Lennox powrócił z nowym albumem, którego jakość i przebojowość wcale nie odstawała od kultowego już Person Pitch


34. Nicolas Jaar - Keep Me There

Ten młodzieniaszek zabłysnął w tym roku, lecz jego umiejętnościami tuzy muzyki elektronicznej zachwycają się od kilku lat. Miejcie go na oku!
33. Toro Y Moi - I Can Get Love

Bożyszcze młodych Polek i patron bojówek porcysowych, wyłącza programy graficzne, by w weekendy potańczyć przy muzyce Michaela Jacksona. I Can Get Love - powód, dla którego Freaking Out stawiam wyżej niż UtP.

Posłuchaj: Toro Y Moi - I Can Get Love

32. Lotus Plaza - Where I'm Going (Cut Copy cover) 

Jeden z filarów Deerhuntera. Tu jako Lotus Plaza. Na warsztacie utwór Australijczyków z Cut Copy. I nie próbujcie mi tłumaczyć, że Bradford Cox to 100% Łowcy jeleni...

Posłuchaj: Lotus Plaza - Where I'm Going

31. Future Islands - Balance

Wydawałoby się, że wokal Samuela Herringa znamy bardzo dobrze, ale to tylko pozory. Niby to synth-pop, niby new wave. Może dlatego jest tak smutno?
30. Twin Sister - Daniel

Kompozycja, której najbliżej do stylu jaki ten nowojorski zespół zaprezentował na ubiegłorocznej EP-ce Color Your Life. Mnie jednak do gustu przypadł debiutancki krążek Twin Sister In Heaven, na którym można usłyszeć cudowne dźwięki, dobrze oddające inspiracje tych młodych ludzi.

Posłuchaj: Twin Sister - Daniel

29. Ford and Lopatin - Too Much MIDI (Please Forgive Me)

Daniel Lopatin na dwóch frontach: solowym i grupowym. W tym drugim przypadku, w duecie z Joelem Fordem. Retro-futurystyczne dźwięki zabierają nas do lat 80. i stają się alternatywą-soundtrackiem do popularnego dzieła Roberta Zemeckisa. 
28. Kurt Vile - Jesus Fever

Jezus dostał gorączki. Żaden lek dostępny bez recepty nie pomógł, więc wziął do rąk gitarę, założył kapodaster na trzecim progu, odmówił modlitwę do swojego ojca - Neila Younga, i wyszedł przed dom nawracać ludzi na dobrą drogę.

Posłuchaj: Kurt Vile - Jesus Fever

27. Work Drugs - Swimmer Girl

Narkotyki w służbie człowiekowi. Dwa narkotyki: kobiety i muzyka. Czyli Swimmer Girl.

Posłuchaj: Work Drugs - Swimmer Girl

26. Hooray for Earth - Sails

Przebojowe synthy i teledysk promują utwór Sails, najlepszy na płycie nowojorczyków, starych dobrych znajomych Georga Lewis Jr.

Posłuchaj: Hooray For Earth - Sails

25. Autre Ne Veut - Sweetheart

Nic nie przychodzi mi do głowy. Napisałem wcześniej, dlaczego Body jest świetne. To samo tyczy się Sweetheart. Sami posłuchajcie...

Posłuchaj: Autre Ne Veut - Sweetheart

24. Apparat - Black Water

Czarna woda pada z nieba. Sascha Ring steruje pogodą.

Posłuchaj: Apparat - Black Water

23. Ducktails - Killin' the Vibe (ft. Panda Bear)

Matt Mondanile uwielbia lato na przedmieściach. Topiący się asfalt, przepocone ubrania, 40 stopni w cieniu i zimne piwo z kumplami.

Posłuchaj: Ducktails - Killin' The Vibe

22. Peaking Lights - All The Sun That Shines

Wszystkie gwiazdy we wszechświecie świecą dla Ciebie.

Posłuchaj: Peaking Lights - All The Sun That Shines

21. The Horrors - Moving Further Away

Krautrockowy odcień Skying.

Posłuchaj: The Horrors - Moving Further Away

środa, 28 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011: UTWORY


Akt III. Scena II. Utwory zajmujące miejsca: 57-39

57. Acrylics - Sparrow Song

Dawni podopieczni Chrisa Taylora. Tu wcielają się we wróbla Ćwirka i mają przygód kilka. Electro-pop z domieszką kosmicznych synthów na początek drogi.

Posłuchaj: Acrylics - Sparrow Song

56. Arches - Headlights

Ten filadelfijski duet wydał pięknie snującą się EP-kę Wide Awake, gdzie przeszywająca gra przesterowanej gitary, przeciwnie do swojej roli i zadania, kołyszę nas do snu. Jeśli lubicie nocne spacery lub przejażdżki na rowerze o późnej porze, to ten mini-album sprawdzi się w stu procentach. Headlights - utwór w zestawie z dopiskiem "warto" jest takim przykładem, że życie włóczęgi może być znacznie ciekawsze od miejskiego zgiełku i wyścigu szczurów.

Posłuchaj: Arches - Headlights

55. White Denim - Street Joy

Teksańczycy zaangażowali drugiego gitarzystę, by nagrać D. Napływ świeżej krwi pomógł stworzyć psychodeliczne Street Joy. Plus za teledysk. 


54. Inc. - Millionairess

Bracia Aged w formie. Najzagorzalsi wyznawcy Prince'a sami zaczynają tworzyć numery, przy których za dobre kilkadziesiąt lat, dzisiejsze dwudziestolatki (milionerki) będą wspominać swoje najlepsze lata mając problemy z fiskusem.

Posłuchaj: Inc. - Millionairess

53. Dent May - Fun 

Fajtłapowaty okularnik bawi się w najlepsze i nie podziela pesymizmu i strachu większości obywateli Stanów Zjednoczonych Ameryki, ogarniętych przez kryzys i widmo bankructwa. Ubiegłoroczne That Feeling/Eastover Wives było zacniejsze, ale Fun/Wedding Day to wciąż utwory iście wakacyjne

Posłuchaj: Dent May - Fun

52. Rangers - Conversation on a Jet Stream

Artystę łączącego w swojej muzyce psychodelię, psych-rock i klimat wczesnych nagrań Ariela Pinka poznaliśmy w zeszłym roku, kiedy światło ujrzało znakomite Suburban Tours. Conversation on a Jet Stream rozpoczyna przelatujący nad nami samolot odrzutowy, latający w liniach Pan Am, spuszczający nam na głowę paliwo psychodelicznych dźwięków, pochłaniających nasze ciała. Wyglądamy jak bohaterowie gier telewizyjnych i gramy w jednej drużynie z Knightem. Tworzymy soundtracki do VHS-ów.


51. Wooden Shjips - Lazy Bones

Psychodelia, drogi Panie...


50. Modeselektor - Shipwreck

Nie dziwię się wokaliście Radiohead, że udziela się w takich muzycznych projektach jak Modeselektor. Słuchając Shipwreck ma się wrażenie, że taki utwór w przyszłości popełnią również oksfordczycy. Od TKOL prosta droga. 


49. Kido Yoji - Am 3:33

Te dźwięki pachną francuskimi zapachami z logo Phoenix i Breakbot. Prawdziwie smooth/funkowe nuty ujęte w konwencję electro popu. 

Posłuchaj: Kido Yoji - Am 3:33

48. Breakbot - Fantasy feat. Ruckazoid

Gdyby nie fantazje... Nie byłoby sensu żyć... Francuski muzyk, dj i producent, french touch miesza z wokalami wyjętymi prosto z płyt Michaela Jacksona.

Posłuchaj: Breakbot - Fantasy

47. Cold Cave - Confetti

Wracamy do lat 80. owładniętych miłością do syntezatorów, synth-popu i Bóg wie, czego jeszcze. Wesley Eisold, który tworzy pod pseudonimem Cold Cave, zgotował nam nieliche powitanie, zrzucając na nasze głowy tony konfetti, a sam ubrany na czarno (eh, ta gotycka aura...) szaleje na klawiszach, w czym pomaga mu jego punkowo - hardcorowa przeszłość.


46. St. Vincent - Surgeon

Dziwny beat, dream popowe klawisze, klasycznie i filmowo brzmiące orkiestracje w połowie piosenki oraz gitarowy pokaz laserów na koniec.


45. New Look - Nap on the Bow

Modelka i multiinstrumentalista podpatrują kolegów z Kanady (Junior Boys).

Posłuchaj: New Look - Nap on the Bow

44. CANT - Rises Silent

Mój ulubiony track z albumu Dreams Come True.

Posłuchaj: CANT - Rises Silent

43. Grouper - Alien Observer

Podwójny album Liz Harris, podobnie zresztą jak M83, to trochę przerost formy nad treścią. Całe szczęście, że autorce udało się popełnić coś takiego jak Alien Observer. Przecież my wszyscy jesteśmy podglądanymi i podglądaczami.

Posłuchaj: Grouper - Alien Observer

42. Bon Iver - Beth/Rest

Beth/Rest - soft-rockowa perełka, która może i zbliża się niebezpiecznie do stylu Phila Collinsa, ale trzyma emocje słuchacza i powoduje we mnie dzikie i nieokiełznane napięcie - zupełnie jak w leśnej chatce po przyłączeniu do prądu.


41. TV On The Radio - Second Song

Tytuł piosenki może wprowadzić w błąd, bo Second Song otwiera tegoroczne Nine Types of Light. Album zebrał mieszane recenzje, a 9 dni po jego wydaniu zmarł basista, Gerard Smith. Coś się na pewno skończyło. 


40. The Weekend - What You Need

Myślę, że nie minę się tak bardzo, gdy stwierdzę, że rok 2011 był czasem mixtape'ów. Ich największą gwiazdą był Abel Tesfaye. Trylogia: House of Balloons, Thursday i Echoes of Silence, pozwoliła temu anonimowemu muzykowi stać się "kimś", o której mówi się nawet: best musical talent since Michael Jackson (John Norris, MTV). Dla mnie jednak tylko pierwsza część tego zamysłu wzniosła się ponad przeciętność. 


39. Coldair - I Won't Stay Up

Najwyżej notowana polska piosenka w naszym podsumowaniu. Tobiasz Biliński na swoim drugim albumie Far South, przeskoczył muzycznie tegoroczne dokonanie jego macierzystego zespołu Kyst - Waterworks. Tak trzymać!


wtorek, 27 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011: UTWORY

from fffound.com

Akt III. Scena I. Na deski wkraczają najciekawsze utwory mijającego roku w kolejności zgodnej z wymogami autorów. 76 piosenek, często zaprzątających głowę, a bez których trudno byłoby przeżyć ten kryzysowy czas. Zastrzegamy także, że ambientowych dźwięków właściwie tu nie ma. A to z powodu kolegi Nataniela, który uznał, że to zestawienie musi posłużyć ludziom na sylwestrową noc. I mów do takiego...  Dziś miejsca 76 - 58. Miłego słuchania!


76. Muzyka Końca Lata - Całowanie

Na stacji Anielina tłumy zakochanych całują się. Nikt ich z stamtąd nie przegania, nie robi awantur. Dawno już przy polskim utworze nie czułem się tak lekko. Grupa z Mińska Mazowieckiego po raz kolejny zaserwowała słuchaczom pozytywną dawkę emocji - w sam raz na koniec lata i ciut dłużej. 

Posłuchaj: MKL - Całowanie 

75. Jensen Sportag - Everything Good

Wszystko jest w porządku, gdy słucha się duetu z Nashville. To dobrze, bo nigdy specjalnie nie liczyłem na Predatorów w lidze NHL. Za Jensen Sportag trzymam mocno kciuki, bo tegoroczną EP-ką Pure Wet zaostrzyli mój apetyt. 


74. Teedra Moses - Be You Girl (Krystal Klear remix)

Krystal Klear to pseudonim artystyczny 22-latka, Deca Lennona, pochodzącego z Dublina, a obecnie mieszkającego w Manchesterze. Jego niezwykłe, smooth-funkowe dźwięki przywodzą skojarzenia z Dam Funkiem. Bujanie w stylu boogie! W naszym podsumowaniu remix piosenki amerykańskiej piosenkarki R&B, Teedry Moses.


73. Grimes - Vanessa

Claire Boucher wspomagana przez D'Eona wysmażyła ten dynamiczny i jednocześnie wygładzony utwór. Na początku przyszłego roku przyśle nam swój nowy album. 

Posłuchaj: Grimes - Vanessa

72. Ringo Deathstarr - Chloe

Tegoroczny wrzesień upłynął mojej osobie na kolejnym już zachwycie nad muzyką Slowdive. Przełom lat 80. i 90. to z pewnością cudowny okres dla osób lubiących mocne, przesterowane gitary z melodiami ukrytymi pod ścianą hałasu. I choć młodziki z Ringo Deathstarr nie odkrywają niczego nowego, to czuć w ich grze pasję. Po drugie: toć to przecież jest shoegaze. I wystarczy. 


71. M83 - Midnight City

Singiel z dwupłytowego Hurry Up!, We're Dreaming jest ogrywany przez większość światowych radiostacji. Piczfork nadał mu status najlepszego utworu 2011, ale my tej opinii nie podzielamy. U nas daleko w tyle, ale to nie dlatego, że jest zły czy też my nienawidzimy amerykańskiego serwisu i z tej zasady robimy wszystko na opak. Anthony Gonzalez miewał lepsze piosenki, a w tej szczególnie podoba nam się solo saksofonu. 

Posłuchaj: M83 - Midnight City

70. Unknown Mortal Orchestra - Ffunny Ffrends

Nieznana nikomu orkiestra zwykłych śmiertelników nagrała album bliski naszemu ubiegłorocznemu zwycięzcy, Tame Impala. Z tą różnicą, że człowiek odpowiedzialny za rejestrację dźwięku miał za mało funduszy na dobry sprzęt. I tak mamy lo-fi (no dobra, pewnie taki był zamysł...). Mimo to cieszy.


69. Leno Lovecraft - Princess

Leno pochodzi z Nowej Zelandii, ale bardziej do gustu przypadła mu Francja i jej stolica, gdzie obecnie zamieszkuje i wynajmuje skromne mieszkanie. Tam całymi dniami komponuje, maluje i projektuje. Utwór  Princess to rzecz wybitnie przeznaczona do łamania sobie nóg na parkiecie, ze słodkim aż do bólu refrenem.


68. Glass Candy - Beautiful Object

Strona b singla Warm In The Winter szybciej wzięła nas za uszy. Duet Glass Candy czerpiący garściami z muzyki italo disco powraca z nowym materiałem Body Work


67. Future Sound - The Lover's Quadrant feat. Palmer Reed

Future Sounds z Florydy powraca do lat 90., gdy królowały: House, Hip-Hop i R&B. Kolejność przypadkowa. 


66. Still Corners - Into the trees

Wokal Tessy Murray chyba zawsze będzie mi się kojarzył z panną Cruise tworzącą wyjątkową atmosferę Twin Peaks. Słychać tu także wpływy Beach House. Debiut Creatures of an Hour to solidna porcja muzyki. Into the trees - piosenka definiująca styl jaki ta brytyjska grupa obrała. 


65. Run DMT - Dreaming

Run DMT to Mike Collins, który w swojej twórczości łączy ambientowe ściany pomalowane mięciutkim pędzlem zanurzonym w popie. Właśnie ten utwór, Dreaming, słyszeliście w naszym jesiennym miksie. 

Posłuchaj: Run DMT - Dreaming

64. Keep Shelly In Athens - Lazy Noon

Dokładnie pamiętam, jak rozpoczynaliśmy rubrykę Coctail Party. Pierwszym utworem, który tam zaprezentowaliśmy był Fokionos Negri Street greckiego, troszkę tajemniczego wówczas duetu Keep Shelly In Athens. Minęło prawie półtora roku, mój wewnętrzny hajp mocno spadł, ale nadal czekam na ich pierwszy, prawdziwy album. I z ręką na sercu mówię, a w zasadzie to piszę, że ich Lazy Moon jest moją ukochaną, grecką piosenką A.D. 2011. A nawet ulubioną ich piosenką w ogóle.


63. Carter Tanton - Fake Pretend

Hałaśliwa, ale dobrze skrojona gitara, początkowy beat perkusji jak u Twin Shadowa, a wokal Tantona brzmiący jak głos Richarda Ashcrofta, tworzą mieszankę, którą z przyjemnością pochłaniam. Z Marisą Nadler w duecie...


62. Field Music - (I Keep Thinking About) A New Thing

Znów wydadzą album w lutym (Measure w lutym 2010, Plumb wyjdzie w Walentynki 2012), znów pełno będzie nieoczywistych rozwiązań rytmicznych, beatlesowskich harmonii i popowej chwytliwości. Jeden z najbardziej niedocenianych zespołów ostatnich lat, Field Music, po raz kolejny szykuje się do wyjścia z cienia, i jest wielce niż prawdopodobne, iż tym razem nic z tego nie wyjdzie. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia. 


61. Sweater Beats - Got To Have Her

Kolejny młodziak, którego zafascynowały funkowe dźwięki. Antonio został przez nas doceniony - jego EP-kę Threads Vol.1 uznaliśmy za jedną z najlepszych w 2011 roku. To właśnie z niej pochodzi ten utwór. 


60. Kari Amirian - The Winter is Back

Możecie wierzyć lub nie, ale mamy zimę. Możecie wierzyć lub nie, ale Kari Amirian na tym zdjęciu przypomina mi młodziutką Barbarę Brylską (duży komplement ode mnie). Możecie wierzyć lub nie, ale cieszę się, że zima wróciła. Dzięki Kari!


59. Thundercat - For Love (I Come Your Friend)

W przypadku tego utworu więcej mówi się o produkcji niż o samym autorze. Niesłusznie. 


58. Big Troubles - Sad Girls 

Dziewczyny nie smućcie się. Chłopaki z Big Troubles grają specjalnie dla was. I mają świetnych kumpli. Kogo? A chociażby ekipę z Real Estate. Za ojców chrzestnych wybrali sobie The Smashing Pumpkins. 

czwartek, 22 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011: EP-ki


Akt II, w którym przedstawimy najciekawsze naszym zdaniem wydawnictwa krótkie lecz treściwe.



DARKSIDE - DARKSIDE [EP]

Ten poboczny projekt młodego producenta Nicolasa Jaara ma w sobie coś, co przyciąga uwagę słuchacza. Nie wiem czy jest to gitara Dave'a Harringtona, ale utwory zatytułowane jak polskie autostrady, których nie ma, kradną nam czas tak jak bramki na autostradach kradną pieniądze. Ta trzy utworowa EP-ka wydana w powołanej przez Jaara wytwórnii Clown & Sunset mieni się tym specyficznym minimalizmem środków, które kojarzymy z debiutanckiego albumu Space is only noise, bluesowo-swingującą gitarą i atmosferą niedokończonych guseł. Chłopak ma wielki potencjał, większy niż zachwalany tu i ówdzie Blake. 

 


TORO Y MOI - FREAKING OUT

To jest kierunek, którego powinien trzymać się Chaz Bundick. A szczególnie takiego, który kierował go w pisaniu I Can Get Love. To chyba jeden z najlepszych numerów Toro Y Moi jakie do tej pory słyszałem. Cała EP-ka to świetna taneczna rzecz ewokująca pierwsze nagrania tego gościa (patrz: My Touch czy nawet pojedyncze momenty Causers of This). Oprócz tego mamy tu także zacny cover Cherelle i Alexandra O'Neala Saturday Love. Dużo tu Michaela Jacksona (Sweet, Freaking Out) z czasów, gdy ten dopiero przymierzał koronę króla popu. Podsumowując, Freaking Out słucha się o wiele przyjemniej niż tegorocznego longplaya Toro Y Moi - Underneath The Pine. Właściwie nic więcej nie muszę już dodawać.

 


SWEATER BEATS - THREADS VOL.1

Bohater tej niedługiej notki nazywa się Antonio Cuna i już dwukrotnie zmieniał muzyczny pseudonim. Od Isweateverybody', po prościutkie Sweaters (okazało się jednak, że istnieją dwa inne zespoły o takiej samej nazwie) aż w końcu wymyślił Sweater Beats, co wydaje się być dwoma najodpowiedniejszymi słowami określającymi styl i charakter muzyki tworzonej przez Amerykanina. Jako że przyszły rok ma być ostatnim w historii świata, Cuna nie próżnuje i wydaje kolejne mini-albumy i single. W tym roku do naszych rąk trafiły dwie wspaniałe EP-ki obracające się w dwóch różnych stylistykach. 

EP-ka Threads Vol.1 to zapowiedź serii wydawnictw, inspirowanych muzyką R&B, west coast funk i latami 80. Moje największe uznanie zdobyły utwory, gdzie śpiewa Sunni Colon. Ten zdolny młodzieniec nadaje piosenkom Sweater Beats soulowego pazura, o czym można się przekonać w utworach True Connection czy zamykającym Outro. A wszystko to za free. Więc nerwy "Oburzonych" pozostaną nietknięte; wreszcie jest coś na co ich stać.



THE FLAMING LIPS - STROBO TRIP

Ekscytowałem się pod koniec września sześciogodzinną piosenką Amerykanów, a Ci zaledwie miesiąc później wyskoczyli z utworem całodobowym (dla fanów ekstremalnych). Ten fakt jeszcze raz przypomniał, że z The Flaming Lips nigdy nie możecie czuć się pewnie. Strobo Trip znalazła się w tym zestawie, bo zawiera to, co u flamingów najlepsze, czyli kocioł, w którym mieszają się: psychodelia, kraut, cudowny ambient, masywne drony i motywy powtarzane w nieskończoność. Teraźniejszość po Embryonic jest stroboskopowa. I Found a Star On The Ground - kapitalne. 24-godzinny maraton zostawię sobie na później. 


DREKOTY - TRAFOSTACJA

Dlaczego ta EP-ka jest taka dobra? Pisaliśmy o niej tutaj. Zdania (a nawet zdań) nie zmienimy. Projekt Drekoty podrapie pazurami Polskę. W oczekiwaniu na debiutancki album, chłopaki - weźcie swoje dziewczyny pod ramię i idźcie na koncert Drekotów. Jeżeli nie macie kasy, to słuchajcie radia i głosujcie na Masłem. A za tych, którzy nie mają radioodbiorników (i nie posiadają internetu), mogę się jedynie pomodlić. 



KING KRULE - KING KRULE

Chłopak jest młodszy ode mnie o klika lat. Na początku mi to nie odpowiadało, ale gdy usłyszałem The Noose of Jah City, pogodziłem się z faktem, że nie reprezentuję już hasła: młodość idzie! Archy Marshall ma siedemnaście lat, pochodzi z Wielkiej Brytanii i niewiele osób wiedziało, że taki człowiek istnieje. Do momentu, gdy nastolatek zmienił swój muzyczny pseudonim (z Zoo Kid na King Krule), a jego EP-kę King Krule wydał label True Panther. Dziś mówi się o nim jako o nowej muzycznej nadziei. Świetna barwa głosu, ciekawe teksty i towarzysząca im muzyka, ubrana w te same markowe ciuchy. Warto mieć go na oku. 



HEROIN IN TAHITI - DEATH SURF

Zamazana przez błękit nieba głowa tahitańskiej tancerki i jej partnera, tańczących na czarnym piasku to dobra wizualizacja tego, co dzieje się po połączeniu muzyki z heroiną. Nie wiem czy nad włoskimi kurortami można poserfować (bo właśnie z Italii pochodzi Heroin In Tahiti), lecz jestem pewien, że fale obmywające wyspy Polinezji Francuskiej (w tym i Tahiti) to prawdziwy raj dla miłośników tego adrenalino-żartego sportu. Niejeden martwy surfer zacumował u brzegu małej wysepki. Death Surf, czyli gitarowe drony z domieszką słońca i deski surfingowej. 



HATTI VATTI - YOU

Piotr Kaliski ubrany w białą, świeżo pachnącą koszulkę z Sonic Youth proponuje polskim słuchaczom dubstep. Dubstep z minimalem. Ten producent i dj (twórca wytwórni Kanu Kanu) tworzy dźwięki idealnie skrojone pod nocne wędrówki ulicami polskich miast. Utwór tytułowy, You, to jedno z przyjemniejszych, tegorocznych doznań (przepraszam za to słowo). Na scenie i w studio stale współpracuje z wokalistką Sarą Brylewską, za live-actowe wizualizacje odpowiada twórca teledysków Maciej Salamon. Muzyka wielkich miast przyfrunęła do nas dzięki liniom Ryanair. 

Hatti Vatti feat. Cian Finn - You


AUTRE NE VEUT - BODY

Nie będę wtrącał trzech groszy do dyskusji o okładkę Body. Wolę zająć się muzyką. EP-ka ta, to logiczny krok naprzód. Fantastyczne, singlowe Sweetheart świeci jasno (początek zawsze kojarzy mi się z GGD), duet z She Wolf to naturalny pierwiastek debiutu. O jeszcze jednym pierwiastku z tablicy Mendelejewa warto wspomnieć: lo-fi, gdzieś wyparowało, ustępując miejsca lepszej produkcji. Body trwa trochę ponad 12 minut, ale ciągłe repeaty wydłużają trwanie tego krążka do kilku godzin. Pop i R&B w rękach tego pana kształtuje się w rzecz nietuzinkową i ... intrygującą?!



KRISTEN - AN ACCIDENT

Rok po wydaniu Western Lands, szczeciński zespół atakuje 4-utworową EP-ką. Atakuje skutecznie, rozbijając na proch myśli o darowaniu sobie tego krążka. Muzyka gitarowa w Polsce ma kilku godnych reprezentantów, a Kristen jest wysuniętym pomocnikiem, obdzielającym podaniami jedynego napastnika. Muzyka tej grupy ewoluuje powoli, ale konsekwentnie. Hałas przesterowanych gitar próbuje przykryć delikatne melodie, które wychodzą spod palców Bieli i Łukasza Rychlickiego. Co tu więcej pisać - gitary 2011 made in Poland

wtorek, 20 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011: TELEDYSKI


Mamy kryzys. Wow, cóż za informacja! W czasie gdy polski minister finansów skupuje bony skarbowe za ponad 2 mld złotych, niepewność rozpanoszyła się po świecie i to nie za sprawą ekonomicznego pikowania w dół największych gospodarek, a z racji śmierci koreańskiego dyktatora. Największa armia ruszy do boju czy też nie... Nic nie jest pewne. Żyjemy w czasach, które można by nazwać "na wpół działającą lodówką". Dziś wszystkie funkcje sprawują się bez zarzutu, ale jutro stwierdzimy, że produkty znajdujące się w środku, od dawna są popsute. Zwykli ludzie giną na polskich drogach, rozbijając się o przydrożne drzewa, kapliczki i kartony. Absolwenci szkół wyższych nie mogą znaleźć pracy, bo... jest za dużo studentów. I jak w tym kraju ma być dobrze... Bogu, Hubbardowi i Dalajlamie niech będą dzięki, że jest jeszcze inny świat. Świat, w którym my żyjemy. Świat, bez którego trudno wyobrazić sobie normalne funkcjonowanie. W kilku aktach postaramy się go Wam pokazać. 

Akt I: Teledyski. W tym roku powiększyliśmy liczbę miejsc, do dwudziestu. W zestawie mamy dwie animacje, japoński przepych, wygibasy znanego Brytyjczyka, lody na patyku i ostatnie w województwie pączki z lukrem. Reprezentantów Polski z orzełkiem na piersi(ach) doliczyliśmy się pięciu. Można miło spędzić czas oglądając najciekawsze teledyski według Sundown Syndrome. Kamera! Akcja! Zaczynamy. 

dir. Krzysztof Skonieczny 

dir. Aaron Beckum



17. Kobiety - We Are The Mutants
dir. Maciek Salamon


16. Muzyka Końca Lata - Dokąd
dir. Krzysztof Wierzbicki


15. Tyler, the Creator - Yonkers
dir. Wolf Haley


14. St.Vincent - Cruel
dir. Terri Timely


13. White Denim - Street Joy
dir. Carlos LaRotta


12. Radiohead - Lotus Flower
dir. Garth Jennings


11. Cults - Go Outside
dir. Isaiah Seret


10. Billa Callahan - America
dir. Okay Mountain 


9. Hatti Vatti feat. Cian Finn - You 
dir. Rafał Wojczal


8. J Dilla - Last Donut of the Night
dir. Tuomas Vauhkonen and Jeremias Nieminen


7. Fleet Foxes - The Shrine/An Argument
dir. Sean Pecknold


6. Battles - My Machines [ft. Gary Numan]
dir. Daniels


5. Projekt Warszawiak - Nie ma cwaniaka na warszawiaka
dir. Krzysztof Skonieczny


4. Destroyer - Kaputt
dir. Dawn Garcia


3. Mister Heavenly - Bronx Sniper
dir. Corey Adams and Alex Craig


2. Battles - Ice Cream [ft. Matias Aguayo]
dir. Canada (goście od Bombay - El Guincho)


1. Kyary Pamyu Pamyu - PONPONPON
dir. Jun Tamukai

sobota, 17 grudnia 2011

PODSUMOWANIE ROKU 2011


Wszyscy powtarzają, że nie lubią tego robić, a robią to wszyscy. O co chodzi? O podsumowania. Ileż to głosów przeciwko można znaleźć, czy to w prasie albo w internecie. My nigdy nie narzekaliśmy na tego typu formę autopromocji. Układanie list z ulubionymi pozycjami z mijającego roku to przede wszystkim świetna zabawa dla autorów i rodzaj sadystycznej gry z czytelnikami. Jako że z natury jesteśmy sentymentalni (i perwersyjni), postanowiliśmy tegoroczne podsumowanie zadedykować pierwszemu nauczycielowi informatyki Mariusza, który dokładnie 15 lat temu pomógł mu stworzyć pierwsze dzieło w "pejncie" zatytułowane "Nie lubię hipokrytów i tym podobnych...". Zapraszamy Was do śledzenia SS w okresie przed i po świątecznym. Dzieląc się opłatkiem nie zapomnijcie, dobrze życząc, o dwóch takich, co niczego w życiu nie ukradli. 

Harmonogram prezentuje się następująco:

20 grudzień - 20 teledysków, bo będziemy mieli wtedy dwudziesty. 
22 grudzień - 10 EP-ek, do których wznosiliśmy modły, by trwały znacznie dłużej
27 grudzień - ?? grudzień - ?? najlepszych piosenek tego parszywego 2011 roku
2 styczeń  - 10 polskich albumów, o których powinien usłyszeć świat, a już na pewno ludzie słuchający Radia Zet.
4 styczeń - ?? zagranicznych albumów, eksportowanych do Polski na zamówienie Mariusza Karpiuka
6 styczeń - Filmowa Dziesiątka, obejrzana i zakodowana w mentalnym zeszycie
9 styczeń - książki, książki, książki....

?? - oznacza, że wszystko jest jeszcze możliwe

Nataniel Rozental
Mariusz Karpiuk

piątek, 9 grudnia 2011

Sundown Syndrome presents: Autumn Mix 2011




Tracklist:

1. Long Pond - The Hand Lets the Veil Fell

Long Pond to projekt muzyczny, pod nazwą którego ukrywa się malarz Anthony Record z Tampy. W otwierającym (płytę A Fog of UnrestThe Hand Lets the Veil Fall urzekają głębokie pasaże syntezatorowych brzmień, przypominające mistrza niepokojących kompozycji, Angelo Badalamentiego.

Buy & Listen: http://longpond.bandcamp.com/

2. Infinite Body - Dive

Kyle Parker i jego świat zbudowany na noisie. Dla wielbicieli teorii spiskowych i tęskniących za "prawdziwym" końcem świata, który zdarza się przynajmniej raz w tygodniu.
3. Run DMT - Dreaming

Nie mylić z zespołem hip-hopowym. Run DMT to Mike Collins, który w swojej twórczości łączy ambientowe ściany pomalowane mięciutkim pędzlem zanurzonym w popie.

http://www.myspace.com/rundmt
Buy: http://culturedealer.com/

4. Fight!Suzan - Dark Magus

Fight!Suzan, czyli projekt Filipa Szałaska. Delikatne impresje autorstwa F!S noszą piętno rygorów szorstkiej filozofii DIY i estetyki lo-fi. Nadmorska psychodelia, której patronuje Anna Karina, gubiąca papierosy w glonowym dywanie.

http://fightsuzan.blogspot.com/
Buy or Download: Viper's Eye An Open Wound

5. Love Cult - Reflection (excerpt)

Powiew rosyjskiej dumy z zagłębia psychodelicznej muzyki, jaką dla tego kraju jest Karelia. Anya Kuts i Ivan Afanasyev tańczą i bawią się swymi odbiciami, z rozgrzanym bielmem w oku. 
6. Wind in Willows - Elephant Dreams, Dolphin Take (me)

Anton Filatov. Również z Karelii. Tu jednak mamy do czynienia z innym krajobrazem. Delikatne gitarowe drony i pokojowo nastawione syntezatory, zgromadzone w batalionie "new age", przypominają nam, że niedaleko stąd jest granica z Finlandią.
7. Jurgen Muller - Sea Bed Meditation

Wydany w 1982 roku w mikroskopijnym nakładzie (poniżej setki) przez muzyka-amatora i zawodowego reżysera filmów dokumentalnych (tematyka łatwa do zgadnięcia) - Jürgena Müllera, studenta nauk oceanicznych na Uniwersytecie w Kilonii (Niemcy), album Science of the Sea w 2011 roku narodził się na nowo.

Buy: Science of the Sea 

8. Stellar Om Source - Island Best

Stellar Om Source to jednoosobowy projekt Cristelle Gualdi, która oprócz tego że tworzy muzykę opartą na elektronicznych cudach techniki i syntezatorach, jest także producentem i dj-em. W roku pańskim 2010, dzięki wstawiennictwu nowojorskiej oficyny Olde English Spelling Bee, ukazała się płytka Trilogy Select, zawierająca jej nagrania z lat 2005-09. Island Best przypłynęło właśnie z tej płyty.

Buy: Trilogy Select

9. William Basinski - Vivian & Ondine (excerpt)


Basinski po raz kolejny unicestwia piękno.

Buy: Vivian & Ondine


10. Cludio Curciotti - Wedding Scretch

Jeżeli ktoś nie słyszał nigdy o Nepalu, bo jego nauczyciel geografii miał wadę wymowy, to nadarza się okazja, by nadrobić zaległości. Claudio Curciotti i jego field recording made in Nepal.

DownloadNepalese: Sounds from Nepal

11. Jacaszek - Dare-gale


Powrót Miłościwie Nam Panującego Michała Jacaszka do baroku.

Buy: Glimmer 

12. Motion Sickness of Time Travel - Mental Projection


Rachel Evans za pomocą muzyki wyświetla słowa i myśli.

Buy & Listen: http://motionsicknessoftimetravel.bandcamp.com/

13. Atlas Sound - Sunday Evening We Relaxed In Our Rooms And Called Each Other On The Phone

Najlepsze dzieło Bradforda Cox'a. EP-ka Weekend. A z niej utwór numer trzy o zbyt długiej nazwie, by wymówić go jednym tchem, usypiający i kojący, do słuchania nie tylko w niedzielny wieczór.

All songs included on this compilation are included here for promotional purposes only. Please support your favourite artists by checking out their shows and, you know, buying stuff.

***

Byłem jeszcze dzieciakiem, który za cały świat uważał swój drewniany samochodzik i pyszne słodkości wręczane przez Dziadka, podczas cotygodniowej wizyty w jego domu pod lasem. Właśnie podczas jednej z takich wizyt, usłyszałem historię pewnego bohatera, kosmity Artka.

Dziadek usiadł na swym wyleniałym fotelu, obitym skórą z dzika, my na miękkim wełnianym dywanie u jego stóp, zalatujących żywicą z kapci (Dziadek był leśniczym). My, tzn. ja, moi trzej bracia oraz dwie kuzynki. Ja byłem średni wiekiem, więc usadowiony zostałem po środku, a najmłodszy Pawełek ochoczo wskoczył na kolana Dziadka, gdy ten wyciągnął do niego zmarszczone, ale jeszcze bardzo silne ręce. W końcu walczył z niedźwiedziami na co dzień, z zającami od święta, bardzo rzadko z sarnami, strzygami, topielcami, bądź  bazyliszkami. Ale też się zdarzały. W ogóle Dziadek to był świetny facet, tak sobie teraz myślę. Miał procę i wielki sztylet, dużo srebra, które przetapiał na pociski do swojego arsenału broni. Ale jego najukochańszą częścią wyposażenia strażnika lasu była kieszonkowa armata, w której mieściło się dobre pół kilo srebra.

Najstarsza, siedemnastoletnia kuzynka Sulika, podeszła do kontaktu i zgasiła główne źródło światła. W pokoju zrobiło się trochę ciemno, światłem była tylko nocna lampka pod ścianą i piecyk elektryczny imitujący kominek. Podobno kilka lat temu, prawdziwy kominek został zniszczony przez ghula. Więc Dziadunio stwierdził: po co się trudzić z budowaniem nowego, jak siostra z Ameryki przyśle mu elektryczny i taki ładny. No i przysłała, piękny kominek, elektryczny...

Wszyscy siedzieli wpatrzeni w postać siedzącą na fotelu, który teraz wydawał się olbrzymim tronem, a Pawełek tak jakby był tylko maskotką władcy zajmującego ten fotel-tron.
Dziadek tupnął nogą w podłogę, klepnął ręką oparcie, zazgrzytał zębami (własnymi dla informacji) i opowieść się zaczęła..

Podobno nadszedł on od północy, inni twierdzą, że od północnego-wschodu, nieliczni zarzekają się, że widzieli jak przylatuje wraz z gwiazdą, prosto z nieba. Mają najwięcej racji ci ostatni, ale niestety im nikt nie wierzy..

Nadszedł przybysz o północy, żywego ducha w wiosce widać nie było. Żywego. Strażnik Prawej Bramy spał jak zabity, więc nie zauważył, gdy przechodził mu przed nosem nieznajomy. Był zmęczony, ostatnie godziny polował w lesie na strzygę, a raczej bronił się przed nią bo łowcą dobrym nie jest. Sam nie dowierzał jak ją zabił, wydawało mu się, że jedyną rzeczą jaką potrafił robić było kucharstwo. Przyrządzał taki gulasz, że w całej Misteri nie znalazłbyś lepszego. Strzyga poległa przypadkiem; nadziała się na jego srebrny medalik, wręczony mu przez znajomego księdza. Krzyżyk wbił się w dziurkę od nosa, gdy ta rzuciła się na niego i wciągając powietrze wessała medalik - padła dymiąc z nozdrzy. Fart - tego był pewien. Postanowił wziąć truchło, bo może być wiele warte. Łowcy zarabiali wiele złotych monet polując na potwory.

- Dziadku! - przerwał mu Gronek (12 lat) - A skąd on wiedział ile sobie policzyć za tą strzygę? Przecież był kucharzem?
- Sprawdził na allegro wnusiu. I nie przerywaj, tylko słuchaj - odpowiedział Dziadek.

Targając zwłoki na ramieniu, dymiąc z nozdrzy niczym ze świeżo wypalonej broni, kierował się do karczmy. Dostrzegł blade światło w okiennicach, aczkolwiek było tam zupełnie cicho. Powoli pchnął drzwi, które zaskrzypiały jakby zardzewiały zawiasy. Usłyszał od razu, że zamknięte, ale mimo to postąpił dwa kroki wprzód, jeden krok w tył, dwa kroki w prawo, jeden w lewo i obrót. Nauczyciel od tańca kazał mu ćwiczyć zawsze i wszędzie. Gospodarz karczmy stał za barem z rozdziawioną gębą, w ręce trzymał kubeł zimnej wody i lejek. Pewnie chrzcił piwo...

- Dobry wieczór Gospodarzu, jestem Artek, kucharz. W drodze do waszej wioski zaatakowała mnie strzyga, ta oto. Czy jest za nią przeznaczona jakaś nagroda?

Karczmarz dalej tkwił w lekkim letargu i tylko kiwnął głową, wskazując palcem na słup podtrzymujący strop. Coś tam wisiało... Podszedł bliżej, dopatrzył się w bladym świetle lampy, że to list gończy tej maszkary, którą trzymał dalej na ramieniu, jak szal. Nagroda, 1000 sztabek złota. Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Artka, jego 42 bielutkie zęby zalśniły w blasku świec. Podszedł do baru, rzucił trupa przy nodze i zawołał radośnie:

- Piwo dla wszystkich! - a było ich dwóch, barman i on... nie licząc strzygi leżącej pod barem. - Gospodarzu polej!

Karczmarz wyciągnął dwa gliniane kufle i nalał do pełna. Artek łapczywie porwał jeden z nich i na raz wypił pół. Oczka mgłą zaszły, uśmieszek się trochę skrzywił i nadeszła czkawka... Kucharz poczuł się nagle senny i słaby, więc zapytał gospodarza o jakiś pokój. Wskazał mu drzwi na prawo, dodawszy ostro - Ostatni na górze - to były jedyne słowa jakie wypowiedział karczmarz.

Przybysz złapał zwłoki strzygi za nogę i ruszył chwiejnym krokiem na lewo, ale zaraz zawrócił zorientowawszy się, że pomylił strony. Dotarł po chwili i kilku odpoczynkach pod drzwi, otworzył je; znowu jakby zawiasy skrzypiały... Piękny pokój dla nowożeńców - wybełkotał do siebie, spoglądając za siebie i na to, co ciągnął za sobą. Zamknął drzwi z zamachem, przytrzaskując strzydze głowę, więc drzwi odbiły, to ten jeszcze raz i znowu głowa.. Zamotał się Artek.. Zawahał, pomyślał, rzekł - ahaaaaaaaaa.. - pociągnął strzygę i zamknął delikatnie drzwi. Ostatkiem sił próbując utrzymać równowagę namierzył łóżko w kształcie serca i runął na nie, przełamując je na pół..

- Podoba się Wam dzieciaki? - zapytał Dziadek.
- Tak, Dziadku! Ale na razie to cały czas w jednym miejscu tkwi ten Artek.. Gdzie są wampiry?! Bijatyki? Srebrne  kule? Dziadku..
- Spokojnie, wszystko w swoim czasie.. - odpowiedział Dziadek i znów tupnął w podłogę, klepnął oparcie i zazgrzytał zębami. Więc opowiadał dalej.


Artek obudził się z ostrym bólem podniebienia i pulsującą łydką. Czyli miał kaca gigant. Wsparłszy się na łokciach, próbował otworzyć oczy jeszcze zamroczone alkoholem. Lecz coś go zaniepokoiło, jego uszy wytrzeźwiały o wiele szybciej - słyszał dziwne dźwięki. Śpiew ptaków, szum wiatru, hałas z odległej autostrady.. Zdenerwował się. Potem powrócił zmysł dotyku. Poczuł pod dłońmi zimną, miękką materię. Zatopił w nią palce.. To był mech. Na końcu odzyskał zmysł wzroku i powonienia. Zorientował się, że jest w lesie, na środku dzikiej polany, ale za to pięknej. Był w szoku, nie mógł powiązać faktów.. Jak? Dlaczego? Nic nie pamiętał.. Ile spał? Szybko uzyskał na ostatnie nurtującą go pytanie odpowiedź, bo słońce zaczęło zachodzić. Spał baaaardzo długo. Kucharz Artek wpadał w panikę, nie mógł znaleźć swojego plecaka z ekwipunkiem. Martwił się jak rozpali ogień, jak nazbiera chrustu, kto mu kanapkę zrobi.. Był w rozpaczy..

Wiedzcie, że las to nie jest odpowiednie miejsce na spędzanie samotnie nocy. Prawdopodobieństwo, że się nie dożyje ranka jest bardzo duże.

Wiedział to Artek, więc musiał szybko działać, musiał szukać schronienia, musiał przeżyć. Podszedł do drzewa i znalazł porastający go mech, przypomniał sobie, że na lekcjach nawigacji mawiali: "Gdy zgubisz się na planecie Ziemia, jednym ze sposobów odnalezienia drogi jest mech porastający drzewa, skały itp." Musiał iść na północ, tam było miasto, do którego zmierzał z Erasmusa międzygalaktycznego. Ma bardzo mało czasu, jakieś kilka godzin, by dotrzeć do Wókark. Pobiegł ile sił w nogach; las nie był gęsty, więc szło mu się dobrze. Co jakiś czas sprawdzał czy obiera dobry kierunek, zatrzymując się przy drzewach.. Nie trwał długo jego maraton, gdyż najzwyczajniej w świecie opadł z sił, paliło go pragnienie i głód; na dodatek pulsująca łydka dawała mu się we znaki. Musiał usiąść, złapać oddech i zastanowić się co zrobić. Rozbić obóz czy iść dalej?

- Obóz rozbije, założę się! Ja bym rozbiła. - wtrąciła szybko Magnolia, wnuczka numer 2 w starszeństwie.

Postanowił iść dalej, nie miał sprzętu do rozpalenia ognia, ani nawet kocyka.

- Ahaaaaaaaaaaa, fakt.. - rzuciła Magnolia.

Lecz marsz jego stawał się coraz wolniejszy, wręcz mozolny. Zaczynał się nudzić, narzekać, przeklinać swój los.. Nawet jagody, które znalazł obok kosza na śmieci mu nie smakowały. A noc niemiłosiernie obejmowała pieczę nad światem.. Już prawie zapadła ciemność, gdy Artek wyszedł na ścieżkę, która mogła prowadzić tylko do jednego miejsca, do Wókark. Ucieszony, że przeżył, raźniej kroki stawiał i jakby mu żołądek się odkleił od kręgosłupa, gdyż poczuł niesamowite ssanie.

Las nocą jest jak las nocą. Wszystko wydaje się inne, groźniejsze, wszystko żyje i jest groźne. Odległe wycie wilków zjeżyło tak włosy na karku kucharza, że aż koszulka mu się naciągnęła na gardle.. Zapomniał o głodzie, zapomniał o wszystkim, liczyło się tylko biec przed siebie, bez względu na wszystko. Ruszył co sił w nogach, a pulsująca łydka tylko mu przeszkadzała w uzyskaniu rekordu na dystansie kilku kilometrów.

Biegnie i biegnie, wiatr w uszach śwista, spod traperów kurz się wznosi (tak podejrzewam, bo ciemno jest - nie jestem wszechwiedzący); lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, lewa... Pomylił szyk, nogi mu się splątały, upadł na twarz. Zaklął siarczyście. Wiedział, że przeklinanie pomaga znosić ból. Wypluwał ziemie i liście, miał jej pełno w ustach. Rozgląda się wokół czy ktoś tej kompromitacji nie widział, lecz ciemno jest jak w jaskini. Już ma zacząć od nowa biec, gdy słyszy trzask łamanej gałązki! Wybałusza oczy ze strachu i chce krzyczeć, ale głos mu uwiązł w gardle. Lecz nie ma tego złego, co by na gorsze wyjść nie mogło.. Ktoś lub coś zawyło za niego... I to tak nieludzko. Mniej więcej tak: "Łuabuabaububaua!!!!!"

Dziewczynki zaczęły krzyczeć, a Pawełek rzucił się do ucieczki w ich grono. Był przerażony. Ja i mój starszy brat spojrzeliśmy na siebie, udając obojętność sytuacji. Tak naprawdę prawie narobiłem w spodnie.

Artek usłyszał ten przeraźliwy głos, gdy był już jakieś 5 sekund dalej, ponieważ nogi zareagowały szybciej od mózgu; biegnąc szybciej, szybciej, szybciej niż był kiedykolwiek świadom tego jak szybko może biegać.. Uciekać. Zgubiłby buty w biegu, gdyby ze strachu nie wyskoczył z nich 10 sekund temu. Mimo heroicznej ucieczki, słyszał jak to Coś zbliża się do niego poprzez zarośla. Skacze, biegnie, łamie gałęzie i ten nie ludzki krzyk. "Łuabuabaububaua!!!!"

Dziewczynki krzyczały, Pawełek krzyczał, ja przyznam szczerze chyba musiałem zmienić bieliznę...

Artkowi w biegu wlazł medalik w usta, przez co się prawie udławił. Wytrąciło go to z rytmu; musiał go wypluć. I to zrobił. Bestia właściwie już skoczyła wprost na niego, wprost do gardła biednego, przerażonego kucharza. I pewnie by tam dotarła ze swoim okropnym, wstrętnym, żabim uśmiechem wypełnionym po brzegi, cienkimi i ostrymi zębiskami. Pewnie by wgryzła się w szyję Artka, pewnie by go rozszarpała maszkara, pewnie by nigdy nie dotarł na wymianę międzygalaktyczną do Wókark, gdyby nie ten medalik, który wypluł z ust.
Medalik ze srebra od zaprzyjaźnionego księdza, ugodził potwora w same nozdrza, w ułamek sekundy wciągnęła go dalej, a srebro zrobiło swoje, wypalając jej czaszkę od środka. Zaskoczony Artek, nadal tkwił w objęciach przerażenia..

- I tak samo jak Ty wnusiu, musiał zmienić bieliznę.. - powiedział troskliwie, choć z odrobiną sarkazmu Dziadek.

Było zbyt ciemno, by cokolwiek zobaczył. Nie rozumiał co i dlaczego, a przede wszystkim co się stało z bestią, która go ścigała. Działał teraz tak jakby nie był sobą; robił to tak mechanicznie, jakby przez lata te czynności wykonywał. Podszedł do ciała i skręcił energicznie kark, dla pewności. Następnie przyłożył srebrny medalik do czoła potwora, co spowodowało wypalenie się jego kształtu na skórze. Poczuł się nagle bezpieczniej. Złapał zwłoki za nogi i przerzucił przez ramię.. Szedł pewnie, szybko i równo. Doszedł do bram miasta, strażnik spał, miasto spało.. Wtedy błyskawiczna myśl przeszyła jego umysł..

- Przecież ja, to już wczoraj robiłem!!! - pomyślał z przerażeniem Artek.

Najstarsza Sulika podbiegła do kontaktu i zapaliła światło w całym pokoju, co uwidoczniło efekty tej opowieści.

- Podobało się Wam? - zapytał Dziadek z uśmiechem.
- Tak, Dziadku, było strasznie fajnie - odpowiedzieli chórem.
- Bardzo się cieszę. A teraz idźcie do Babci. Zrobi Wam herbatę z sokiem malinowym i da coś słodkiego. A Tobie mały jakieś spodnie - wszyscy zawyli gromkim śmiechem.
- Dobrze Dziadku, dziękujemy. I do zobaczenia za tydzień - odpowiedział Gronek.
- Tylko pamiętajcie moje dzieci, to wszystko, co Wam opowiedziałem, wydarzyło się naprawdę - skwitował Dziadek.

Nataniel Rozental

środa, 7 grudnia 2011

Camero Cat - Mad Tea Party



Bywa tak, że człowiek zbłądzi. Na przykład w lesie na grzybach, albo w supermarkecie lub w domu dziadków bądź w gąszczu porzeczek. Nieodpowiednie towarzystwo, zła karta, pech, niekorzystne zdarzenia.. Każda wymówka jest lepsza od poprzedniej. Ale pewne sytuacje mają swe usprawiedliwienie tak mocne jak kartony z TVP. Nie byłem rano na zajęciach ponieważ wczoraj "walczyłem" na koncercie Camero Cat, skończyło się późno i było świetnie.

Camero Cat powinno widnieć pod każdym usprawiedliwieniem w szkole, pod każdym zwolnieniem lekarskim i kłamstwem, kłamstewkiem.

Proszę o usprawiedliwienie, nieobecności Nataniela Rozentala na ostatnich zajęciach Prawa Europejskiego, z powodu szczególnego uczestnictwa w koncercie kapeli Camero Cat.

Z poważaniem, Camero Cat.

Oto wzór, można wykorzystać go prawie wszędzie. Posiada gwarancję skuteczności.